"Love sowe" wg prof. Simony Kossak~czyli Walentynki z innej perspektywy

14.02.2023
108

W związku z dzisiejszą datą, 14 lutego ~ przedstawiamy inne, przyrodnicze spojrzenie na Walentynki.

Cytat zaczerpnięty z "Opowieści" autorstwa Simony Kossak, które ukazały się w 2017 roku, nakładem Wydawnictwa Fundacja Sąsiedzi. 

Zdjęcie udostępnione dzięki życzliwości Krystiana Matyska

"W lutym słychać tu i tam zakochane puszczyki. Taki najbardziej charakterystyczny i miły głos to jest właśnie miłosny zew. Drugim głosem puszczyków jest delikatne, ładne pohukiwanie (które jest bardzo trudno imitować), którego ludzie lubią słuchać. Jest jeszcze głośny wrzask puszczyka, któremu ten ptak zawdzięcza swoją złą sławę ~ mówi się, że zwiastuje śmierć. To donośny, dojmujący dźwięk. Komuś, kto nie zna lasu, rzeczywiście może zjeżyć włos na głowie. Skupmy się jednak na puszczykowych miłosnych śpiewach, które odbywają się w lesie mniej więcej od połowy stycznia, aż do momentu zniesienia jaj. Puszczyki latają ze sobą. Tworzą pary. pohukują i rozmawiają. Wtedy przychodzi niesamowity moment. Jeden z tych, które mnie w przyrodzie zadziwiają.

Na co dzień każdy puszczyk (nawet gdy ma partnera/partnerkę) poluje na własną, szponiastą łapę. Lata po lesie i wypatruje myszy swoim znakomitym wzrokiem. Nasłuchuje też szelestów, bo ma taką specjalną szlarę: pióra wokół otworów usznych, które potrafi stawiać i wyławiać dźwięki. Dlatego w głębokiej ciemności puszczyk potrafi zlokalizować mysz, precyzyjnie wylądować i ją zjeść. Najedzony ptak spędza noc w dziupli. Zimą jedna z takich dziupli staje się gniazdem. Naj jej niczym niewyścielonym dnie samica znosi okrąglutkie, śnieżnobiałe jaja, które nie muszą mieć barw ochronnych, ponieważ nie będą widziane przez żadnego wroga. W tym czasie ~ jak zawsze ~ samiec wylatuje na łowy i wabi samicę.  A tu nic. Samica z dziupli nie wylatuje, ponieważ zniosła pierwsze jajo. Zazwyczaj w tych dniach, kiedy pojawiają się jaja puszczyków, w lesie jest ogromny mróz. W związku z tym pozostawione same ~ zamarzłyby. Dlatego samica od momentu zniesienia pierwszego jaja nie opuszcza dziupli. Co dwa ~ co trzy dni, pojawia się kolejne jajko. Jak by nie liczyć, bez polowania w tym czasie umarłaby z głodu. Co się dzieje w tej sytuacji? Samiec wciąż wabi żonę, namawia na polowanie. Ona się nie pojawia więc on leci na polowanie sam, bo jest głodny. Oczywiście udaje mu się złowić mysz. Chwyta ją w szpony i wlatuje na gałąź. Widok jedzącego puszczyka jest bardzo atrakcyjny. Najpierw ptak dziobem maca, bada, sprawdza czy to na pewno jest jedzenie, a nie np. jakiś kawałek kory. Łapie dziobem mysz za głowę, podrzuca i  chaps ~ mysz jest w żołądku. Zaraz, zaraz... Tej pierwszej nocy, kiedy samica nie wylatuje z gniazda, sytuacja wygląda trochę inaczej. Samiec siada na gałęzi, przekłada mysz ze szponów do dzioba i w tym momencie zamiera. Widać w jego oczach głęboki namysł i wewnętrzną walkę ~ połknąć czy nie połknąć, połknąć czy nie połknąć? Dosłownie po parosekundowym, może minutowym zastanawianiu się, puszczyk z myszą w dziobie bezszelestnie zrywa się z gałęzi i znika w otworze dziupli. Puszcza mysz i wylatuje. Mysz spada na dno gniazda i samica ją zjada.

Niech tylko ktoś mi powie, że to jest instynkt. W jaki sposób ten puszczyk został poinformowany, że jego ukochana jest uwiązana w gnieździe: musi pilnować jajek i umrze z głodu, jeżeli on jej nie nakarmi? Przecież on lata po lesie i przynosi jej po dwie, trzy myszy. Dopiero czwartą czy piątą zjada sam. Mówienie, że to jest instynkt, to nadużycie. Zwróćcie uwagę na moment, kiedy samiec tak głęboko się zastanawiał. Słuchał wewnętrznego głosu, który mu szeptał: "ona chce jeść". "

Zobacz galerię
Powrót